Budżet Obywatelski 2015 – na co warto zagłosować.

Do tegorocznego Budżetu Obywatelskiego zostało zgłoszonych ponad 700 projektów. Dosyć łatwo się z nich pogubić, dlatego chcielibyśmy Wam trochę pomóc, przedstawiając wybór wniosków do BO w naszej opinii najciekawszych i godnych uwagi oraz poświęcenia jednego z trzech przysługujących głosów.

Ogólnomiejskie

L0002 – Miejsce roweru jest na jezdni – Wymalowanie pasów rowerowych na wielu ulicach w mieście, bez konieczności likwidacji miejsc parkingowych.

L0027 – Uruchamianie systemu informacji pasażerskiej dla pasażerów komunikacji autobusowej – tablice elektroniczne na przystankach autobusowych!

L0040 – Łódzki Tramwaj Regionalny – wydłużenie przystanków tramwajowych. – większa przepustowość tramwajów, na jednym przystanku zmieszczą się dwa.

L0089 – Park Ufologiczno-Kryptozoologiczny. – nasz absolutny faworyt. Park tematyczny z figurami różnych gatunków Obcych oraz zwierząt nieuznawanych przez naukę, typu Yeti czy Chupacabra. Ma być to pierwszy taki park na świecie!

L0092 – Strefa kultury kina Charlie: przygotowanie dokumentacji projektowej rewitalizacji budynku kina Charlie wraz z podwórkiem na posesji Piotrkowska 203/205 uwzględniającego potrzeby seniorów oraz osób niepełnosprawnych. 

L0100 – Woonerf na ul. Stefanowskiego – ciekawe miejsce, szczególnie dla studentów PŁ

L0119  – Nowe przejścia dla pieszych. – miasto jest dla ludzi.

L0123 – Renowacja łódzkich neonów

L0141 – Ławki na przystankach – estetyczne ławki, kosze i rozkłady jazdy na 150 przystankach w centrum. – każdy, kto korzysta z MPK wie, jak fajnie jest czasami sobie usiąść 🙂

L0158 – Przywróćmy świetność Pasażu Szulca – przebudowa alei 1 Maja na odcinku pomiędzy ulicami Wólczańską i Gdańską – kapitalny pomysł, otoczenie zabytkowego pałacu Karola Poznańskiego i Teatru Arlekin zyska godne otoczenie – drzewa, ławki, granitową nawierzchnię i fontannę.

Bałuty

B0011 – Nasadzenia drzew, krzewów i kwiatów na Teofilowie – mówi samo za siebie

B0103 – Wyciągamy dzieci z bramy – przeciwdziałanie patologii społecznej wśród najmłodszych mieszkańców dzielnicy Bałuty – nikomu nie trzeba mówić, że w rewitalizacji najważniejsze jest działanie z osobami młodymi, dziećmi i młodzieżą. Szczególnie na Bałutach.

B0191 – Kolorowa kwitnąca aleja – drzewa na ul. Stalowej 
B0203 – Kolorowa aleja – kontynuacja drzew na Marysińskiej po drugiej stronie Inflanckiej i dalej na ul. Astrów – dwa ciekawe projekty z Marysina dotyczące zieleni przyulicznej.

B0196 – Młodzi dla Łodzi – Pokolorujmy Łódzkie Kamienice na Bałutach – Murale na szarych, bałuckich kamienicach.

Górna

G0047/G0133 – Rewitalizacja Parku na Młynku – dwa podobne projekty

G0086 – Rozkwit Parku 1 Maja – terenu wokół Stawów Stefańskiego – wspaniałe miejsce, warte odnowy.

Polesie

P0121 – Świetlice artystyczne. program edukacyjno-artystyczny dla dzieci i młodzieży dotkniętej wykluczeniem społecznym na terenie Polesia. 

P0129 – Stare Polesie – zieleń! Utworzenie parku – Ogrodów Jana Karskiego. – Pierwszy park dla Starego Polesia. Nie trzeba mówić, jak ważna jest zieleń w mieście.

Śródmieście

S0010 – Woonerf na Piramowicza – mówi samo przez się.

S0017 – Ogród dachowy, Taras Widokowy, Kawiarnia – przygotowanie projektu remontu i przebudowy budynków pofabrycznych położonych w Łodzi przy ul. Sienkiewicza 61 i 63, uwzględniającego możliwość wykonania ”zielonych dachów” – Sztos. Jeden z najoryginalniejszych projektów, stworzy coś, czego w Łodzi nie ma, wspaniałe miejsce w samym centrum do spędzania wolnego czasu w kawiarni w ogrodzie na dachu fabryki.

S0018 – Woonerf na Traugutta – jak wyżej, dodatkowo przedłużenie woonerfu na 6 Sierpnia i reprezentacyjny pasaż prowadzący z dworca Łódź Fabryczna

Widzew

W0064 – Ch(ł)odnik widzewski – chodnik z wbudowanymi dyszami wodnymi z podświetleniem , wraz z placem do gier i wodopojem. – tego chyba w Łodzi jeszcze nie było. Gratulacje dla autora za kreatywny pomysł.

W0072 i W0073 – Wooner na Miedzianej – cicha i zadrzewiona uliczka nieco na uboczu szeroko pojętego Śródmieścia.


Głosujemy tutaj 🙂


Łódź, miasto niechciane



Czy brakuje Wam czegoś na tych dwóch mapach? Odpowiedź jest oczywista, ale to temat już wielokrotnie poruszany i maglowany. Wszak Łódź w całej Polsce jest znana jako miasto, którego nie ma na mapach pogodowych.

Od dłuższego czasu można odczuć, że Łódź to miasto w naszym kraju niechciane. Omijają je wielkie ministerialne dotacje (które np. z MKiDN głównie wędrują na Dolny Śląsk) i projekty, poza jednym szczęśliwym okresem, kiedy ministrem infrastruktury był Cezary Grabarczyk – udało się wtedy rozpocząć łączenie Łodzi z resztą kraju autostradami i drogami szybkiego ruchu oraz budowę nowoczesnego, podziemnego i multimodalnego Dworca Fabrycznego. Jednak kiedy minister się zmienił, automatycznie oddalono budowę Kolei Dużej Prędkości. Okres hossy się skończył. Ale nie o tym chcę dzisiaj pisać.

Ostatnio całą Polskę elektryzują doniesienia o nowym elementarzu Ministerstwa Edukacji Narodowej, którego mają używać dzieci w szkołach podstawowych. Jeden z naszych czytelników, Michał, podesłał nam takie oto zdjęcie:

Pięknie przedstawiona Polska, przemawiająca do wyobraźni sześciolatka. Poszczególne regiony naszego kraju nie są podpisane, a zilustrowane. Śląsk ma kopalniany szyb, w Małopolsce jest Smok Wawelski i Giewont, na Podkarpaciu Zbiornik Soliński, Wielkopolska z poznańskimi Koziołkami, Kujawy z Kopernikiem, Gdańsk z Neptunem z fontanny, no i oczywiście warszawska Syrenka na Mazowszu. Środek kraju zilustrowany jest… drzewami. Tak, jakby nic poza nimi tu nie było. Rozumiemy nawiązanie do wspaniałego i rozległego Lasu Łagiewnickiego, ale to chyba nie jest coś, z czym kojarzy przeciętny Polak nasze miasto. Właśnie, a jakie są jego skojarzenia? Oprócz wszechobecnej szarości zapewne ulica Piotrkowska, Filmówka i Manufaktura. Co najbardziej bolesne, autorką rysunku jest Elżbieta Kidacka… absolwentka łódzkiej ASP.

I tutaj pojawia się pytanie – czy to jest celowe działanie, czy zupełny przypadek? Wszak wszyscy wiemy, że Warszawka panicznie boi się Łodzi.
Nie ma co ukrywać, że łodzianie nie czują sentymentu do własnego miasta między innymi dlatego, że nie znają jego historii. Przejeżdżają beznamiętnie koło odrapanych (choć coraz częściej lśniących i kolorowych) kamienic, pałaców i willi, świadczących o unikatowej w skali światowej dynamice rozwoju miasta. Nie mają pojęcia o lokalnych legendach czy ciekawostkach, których jest niemało. Te braki zaczynają się właśnie w podstawówce, kiedy to rozpoczyna się nasza edukacja. I korzystając ze zunifikowanych podręczników, uczymy się o wspaniałych zabytkach Krakowa, Warszawy, Wrocławia. Doceniamy te miasta za ich wspaniałe zabytki i historię. Cudze chwalimy, swego nie znamy.

Widzieliście kiedyś krakusów czy warszawiaków, którzy tak źle wypowiadają się o swoim mieście jak my, łodzianie? Wszyscy dumnie wypinają pierś, kiedy mówią o swoim mieście. I nie przeszkadza im to, że w każdym momencie mogą zostać pozbawieni paru palców maczetą ani to, że centrum jest jednym wielkim blokowiskiem z domieszką wielkomiejskich wieżowców, wyglądających identycznie jak każde inne miasto, a jedna z głównych ulic została odbudowana w biedaklasycystycznym stylu, przypominając rynek miasta rangi Skierniewic (z całym szacunkiem), gdzie za owymi kamienicami stoją bloki. Każdy jest dumny ze swojego miasta, bo zna jego historię, gdyż jest jej uczony od najmłodszych lat.

Za to my łodzianie, z kamienicami godnymi Wiednia, Berlina, Paryża i Barcelony, niepowtarzalnymi gdzie indziej fabrycznymi gmachami w samym centrum i niezliczonymi pałacami i willami nie potrafimy tego miasta docenić. I to jest wina kształcenia początkowego. W PRL kapitalistyczna historia Łodzi była niewygodna, więc ją pomijano. Po 1989 roku niewiele się w tej materii zmieniło. (Choć tutaj pragnę podziękować mojemu historykowi z podstawówki, który rozbudził we mnie miłość do Łodzi. Panie Piotrze, dziękuję!)
I jeśli nie zaczniemy edukować młodzieży o historii miasta, zabierać jej na spacery z przewodnikiem po Śródmieściu, organizować wizyt w muzeach, to łodzianie dalej nie będą lubić swojego miasta.

Co można z przedstawionym fantem zrobić? Nikt za nas, łodzian, niczego nie zrobi, więc trzeba brać sprawy w swoje ręce. Można pisać do MEN maile w tej sprawie. My apelujemy do pani Prezydent Hanny Zdanowskiej, by zareagowała w tej sprawie, wszak jest członkiem tej samej partii politycznej co minister edukacji i premier. I to ona teraz ma największą moc, żeby wykonać pierwszy krok w kierunku przywracania Łodzi Polsce i Polakom.


Mia100 Frustracji, czyli dlaczego łodzianie narzekają?

W ostatnim czasie Łódź przeżywa pewien boom inwestycyjny. Zaczęło się od Manufaktury, która rozpoczęła erę rewitalizacji. Powstała Atlas Arena, teraz Dworzec Fabryczny, licznie biurowce, hotele. Jest wielu mieszkańców, dla których każda nowa informacja jest okazją do narzekania (rozróżniajmy konstruktywną krytykę od próżnego marudzenia). Remontują – źle, nie remontują – jeszcze gorzej. Skąd to się bierze? Z frustracji. Dlaczego tak jest? Jadąc dziś autobusem i siedząc naprzeciwko dwóch starszych pań i przysłuchując się ich rozmowie, zacząłem myśleć na ten temat.

125

Od 1990 roku Łódź była ośrodkiem, które gospodarcza transformacja skrzywdziła najdotkliwiej. Jak żadne inne miasto mieliśmy silnie rozwiniętą przemysłową monokulturę, w przemyśle włókienniczym w 1985 roku pracowało około 40% łodzian. Wytwarzaliśmy 20% krajowej produkcji przemysłu lekkiego. Wraz z transformacją przyszło otwarcie rynku. Okazało się, że polski przemysł włókienniczy jest kompletnie przestarzały i niekonkurencyjny. Fabryki padały jedna za drugą, wprost proporcjonalnie rosło bezrobocie, które osiągało największe odsetki w całym kraju. Wielu łodzian, z dziada pradziada pracujących w fabryce, już nigdy nie odnalazło się w nowej rzeczywistości. W przeciwieństwie do stoczniowców i górników łódzkie włókniarki nie dostały żadnego wsparcia ze strony państwa. To jeden z powodów niezadowolenia – frustracja ekonomiczna.

215944_173913462746474_1064908342_n

Kolejny powód to frustracja estetyczna. Łódź, w przeciwieństwie do innych dużych miast, nie ma ściśle wyznaczonej strefy „Starówki”, która mogłaby pełnić funkcje reprezentacyjne. Łódzka „Starówka” rozciąga się od Żeligowskiego do Kopcińskiego, od Północnej do Górniaka. Nie mamy rynku z renesansowymi kamieniczkami, gotyckiej warowni czy barokowych kościołów. Pyszni się za to przebogata eklektyczna architektura, uznawana przez władze komunistyczne za symbol kapitalistyczno-burżuazyjnej historii miasta. Była traktowana niczym śmieć. Czy możecie uwierzyć, że pomimo tego, że w PRLu lwia część kamienic była miejska, to większość z nich nie była remontowana od powstania? Remonty, które obserwujemy w mieście od kilku lat, to próba nadrobienia ponad 70-letnich zapóźnień w tej materii. Do braku renowacji kamienic można dołączyć destrukcję tkanki miejskiej w tamtym czasie – spójrzmy na ulice Narutowicza, Zachodnią, Piłsudskiego, skrzyżowanie Kilińskiego z Pomorską. Tutaj wszędzie stały kamienice, bardziej lub mniej okazałe, zostały obskurne grzebienie nieremontowanych oficyn, brak narożników lub w najlepszym wypadku puste działki. To wszystko działa na niekorzyść wizualnego odbioru naszego miasta.

piotrkowska_1943

Mówiąc o frustracji estetycznej, nie można nie wspomnieć o swojego rodzaju frustracji społecznej. I to niestety również wina PRLu. W każdym normalnym mieście klasa średnia mieszka w śródmieściu. Niestety, w Łodzi tak nie jest. Jak już wspomniałem, „za komuny” miasto posiadało znaczną część kamienic w Śródmieściu, przejętych głównie jako mienie poniemieckie i pożydowskie. XIX-wieczne kamienice zostały potraktowane jako wielki rezerwuar lokali komunalnych. Wtedy priorytetem była budowa osiedli z wielkiej płyty np. na Bałutach czy Chojnach. Owe dwa przedmieścia Łodzi cieszyły się niezbyt dobrą sławą, co pokutuje do dzisiaj w postaci powiedzeń „Bez kija i noża nie podchodź do bałuciorza” czy nieco ironicznego „Bałuty i Chojny to naród spokojny” (dziś wystarczy przejść się na osławioną „Limankę”). Pod budowę nowych osiedli wyburzano wiele biedakamienic, w których zdecydowanie nie mieszkała elita intelektualna naszego miasta. Przesiedlano ich do lokali komunalnych w śródmieściu, skąd przenosiła się klasa średnia, czekająca na świeżutkie i pachnące mieszkania w bloku. I to właśnie dlatego dzisiaj nasze Śródmieście tak wygląda i nocą nie należy do najbezpieczniejszych rejonów miasta.

Kolejny powód frustracji to frustracja inwestycyjna. Jesteśmy miastem, w którym pokazano miliony wizualizacji, które nigdy nie doszły do skutku – zaczynając od hotelu-Titanica przy Piotrkowskiej z lat 90., przez zadaszoną „Piotrkowską+”, po niewidzialną kamienicę przy Piotrkowskiej 58 i Hiltona-widmo. Łodzianie, widząc piękne i futurystyczne obrazki w gazetach, wierzyli w ich realizację, jednak pomimo to inwestycje nie dochodziły do skutku. Powoli mieszkańcy naszego miasta przestali wierzyć w jakiekolwiek zapewnienia. Chyba pierwszą spektakularną, ukończoną realizacją w naszym mieście była Manufaktura. Teraz mamy następne, tworzone z nie mniejszym rozmachem, jak Brama Miasta czy Dworzec Łódź-Fabryczna. Łodzianie są bardzo sceptyczni co do powodzenia tych inwestycji (a w przypadku dworca atmosferę grozy podsycają jeszcze lokalne media). Według sondażu TV TOYA, w zbudowanie dworca nie wierzy aż 40 % ankietowanych. Mam nadzieję, że ukończenie multimodalnego dworca znów przywróci wiarę łodzian w inwestycje w mieście i powodzenie ich realizacji.

1003480_699330066748853_464975618_n
Za tydzień – czy faktycznie mamy powody do narzekania, czyli subiektywne porównanie Łodzi z innymi dużymi miastami Polski.