Tag Archives: przyszłość łodzi

Czy warto czekać?

Image

Przyszedł październik, a wraz z nim ograniczenie ruchu na Trasie W – Z. Miasto zostało praktycznie podzielone na dwie strefy. Dojazd do centrum z Retkini, Łodzi Górnej i Widzewa utrudnił się. Ludzie narzekają na korki i zbyt małą ilość zastępczych autobusów, w których panuje ogromny ścisk. Nie dziwię się im i cieszę się, że mieszkam w takiej części miasta, że te problemy mnie nie dotyczą. Mimo to zastanawiam się czy właściwie warto czekać na zakończenie tej inwestycji? Podobnie z innymi, które właśnie trwają w Łodzi.

Łódź ruszyła z kopyta, jeśli mogę się tak wyrazić. W mieście widać dużą ilość zmian, inwestycji i remontów. Za kilka lat będzie zupełnie innym miejscem, ale czy warto czekać na ten moment? Czy warto męczyć się teraz, aby w przyszłości mieszkać w lepszym mieście? Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie jest subiektywna i każdy z nas mógłby udzielić innej. Zależy przecież od tego czego właściwie oczekujemy od Łodzi, w jakim mieście chcielibyśmy żyć?

Przyjrzyjmy się budowie tunelu na Trasie W – Z. Kontrowersyjna inwestycja, która nie tylko podzieliła miasto, ale też mieszkańców. Jej przeciwników jest chyba więcej niż zwolenników (nie dysponuje badaniami na ten temat, więc tak zakładam) czemu się nie dziwię. Tunel wydaje mi się sposobem na wykorzystanie pieniędzy z dotacji unijnej. Tak naprawdę nikt go nie potrzebuje, nie poprawi raczej ruchu w mieście, ale musi powstać, żeby pieniądze się nie zmarnowały…

Kolejna sprawa, która podnosi ciśnienie i emocje wielu Łodzianom to Nowe Centrum Łodzi. Niektórzy zastanawiają się po co w mieście taka inwestycja skoro brak historycznego centrum jest często wskazywany jako duży plus Łodzi. Nie ma go Londyn ani Pekin – wielkie, nowoczesne metropolie. Łodzi jak na razie do nich daleko, ale w przyszłości, kto wie? Moim zdaniem sama idea, razem z EC – 1, jest bardzo dobra, ale martwi mnie brak zieleni w tym Nowym Centrum Miasta. Na wizualizacjach widać beton, beton i jeszcze raz beton…

Nie mam się za to czego przyczepić w kwestii remontu kamienic. Inicjatywa „Mia100 Kamienic” zasługuje na wszelkie możliwe pochwały. Oczywiście nie brakuje zarzutów wobec niej. Mam na myśli eksmisje lokatorów remontowanych kamienic do gorszych lokali czy oszczędzanie na materiałach podczas prac. Pewnie jest w tym jakieś ziarenko prawdy, ale ciężko dogodzić każdemu, zwłaszcza kiedy do głosu dochodzą emocje związane z budynkiem, w którym żyło się od dziecka. Dlatego całkowicie rozumiem oburzenie niektórych mieszkańców, ale samą inicjatywę uważam za wspaniałą.

Nie są to wszystkie inwestycje czy zmiany, które zachodzą obecnie w Łodzi. Nie zamierzam wymieniać i opisywać wszystkiego, nie taki jest cel tego tekstu. Zamiast tego postaram się odpowiedzieć na pytanie zamieszczone w tytule. Czy warto? Hmm, moim zdaniem tak, ale trzeba pamiętać o tym, że efekty obecnych prac nie zrobią z Łodzi wspaniałego miasta. Łódź nie zmieni się nagle w nowoczesny ośrodek miejski, do którego będą przyjeżdżać wszyscy. Życie jego mieszkańców nie zmieni się diametralnie. O nie, ale pierwszy krok na długiej drodze został właśnie postawiony.

Możemy narzekać, że wszystkie inwestycje i remonty dzieją się w tym samym momencie, jednak czy mieszkańcy Łodzi nie uważają ich za potrzebne? Z drugiej strony czy, gdyby prace wykonywano z przerwami nie brakowałoby malkontentów? Wydaje mi się, że i tak by się znaleźli. Dlatego lepiej myśleć o tym, że Łódź powoli się zmienia, a wszystkie utrudnienia są niezbędne. Nie zaprzeczam, że dałoby się ich uniknąć, ale jest jak jest. Czy warto czekać na zakończenie wszystkich remontów i inwestycji w Łodzi? Zdecydowanie tak, ale nie można zapominać, że potrzeba ich jeszcze sporo w przyszłości.

Ps. Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.hejlodz.pl/uploads/zdjecia/6cd/1_9afec01e95.jpg


Łódzki rigor mortis

„Rigor mortis, sztywność mięśni występująca po śmierci wskutek wyczerpania energii mięśni. Stężenie pośmiertne powstaje zwykle około 2 – 4 godz. po zgonie ale może powstać zaraz po śmierci, gdy osobnik wykonywał wcześniej intensywny wysiłek fizyczny”.

Image

Ostatnio przechadzając się po łódzkim śródmieściu doszedłem do wniosku, że termin ten, tożsamy przecież medycynie, idealnie pasuje do urbanistycznych rozterek ludzi, którym zależy na tym mieście. Jak zapewnie wiecie „rigor mortis” ustaje po pewnym czasie. Czy dla Łodzi nadchodzi ten moment, a może musimy jeszcze trochę poczekać?

Łódź jest uważana za najbrzydsze miasto w Polsce. Brudne, zdezelowane jak wartburg używany do przewożenia węgla od pierwszych chwil po zejściu z linii produkcyjnej. Równocześnie każdy pamięta czasy, kiedy Łódź była u szczytu swojej potęgi. Miasto napędzało znacząco gospodarkę Carskiej Rosji, pod kontrolą której się znajdowało. Przepiękne pałace, zdobione kamienice. Co dzisiaj z tego pozostało? Kamienice stoją na swoich miejscach, ale w większości są zdemolowane lub gniją pod wpływem ulew. Pałace odrestaurowano, ale czy są czymś więcej niż smutną pamiątką pod czasach prosperity?

Image

Wydaje mi się, że niechęć do Łodzi wynika z ludzkiej natury. Oczywistością jest fakt, że wolimy nowe zadbane budynki, czyste ulice i brak bezdomnych od tego co możemy głównie zobaczyć w śródmieściu Łodzi, ale moim zdaniem coś zupełnie innego jest na rzeczy. Łódź to zobrazowanie „vanitas vanitatum”, przypomnienie o tym, że wszystko przemija zastygłe w ruinach dawnego splendoru. Będąc szczerym nie był taki, jakim nam się dzisiaj wydaje. Każdy z nas odsuwa myśli o przemijaniu i czekającej nas śmierci na dno świadomości, a Łódź brutalnie wyciąga je na wierzch.

Zastanawiające w świetle tego, że w innych miastach również spotykałem się ze starymi, zaniedbanymi budynkami, brudem i rzeczami, których staramy się unikać… Dlaczego Łódź budzi we mnie takie przemyślenia? Nie mam najmniejszego pojęcia, ale równocześnie nie uważam, że to miasto jest umieralnią, jak sądzą niektórzy. Od momentu kiedy się do niego przeniosłem poznałem masę cudownych ludzi i chociaż na początku żałowałem swojej decyzji to dzisiaj nie uważam jej za złą. Nie wiem ile jeszcze tutaj pomieszkam, ale na pewno nie będę nigdy nazywać Łodzi umieralnią, czy określać ją innym, negatywnym słowem.

Image

„Rigor mortis ustępuje po 3 – 4 dniach od śmierci na skutek enzymatycznego rozkładu, pojawienia się substancji gnilnych oraz rozmiękania mięśni”.

Odnosząc się po raz kolejny do Łodzi, czy miasto czeka rozkład i pewien rodzaj śmierci? Wydaje mi się, że nie. Wystarczy wspomnieć o dużej ilość inwestycji, które rozpoczęły się w tym roku i powoli zaczynają zmieniać obraz naszego miasta. Wiem, że niektóre z nich wydają się dyskusyjne i budzą sporo kontrowersji, ale lepsze to niż bezczynność i czekanie na cud. Za wcześnie na pogrzeb Łodzi, a „rigor mortis” wydaje się wreszcie ustępować. Co nastąpi po jego zaniku? Czyżby zmartwychwstanie?